Ta majówka miała wyglądać zupełnie inaczej, ale chyba nie tylko u nas.

Nie skłamię, jeśli powiem wam, że ostatnie dwa lata kręcą się u nas wokół rozwijania firmy oraz urządzania domu. To drugie pochłania bardzo dużo naszego czasu i energii, bo wychodzimy z przekonania, że nikt nam naszej przestrzeni nie urządzi lepiej niż my sami.I tak tez staramy się, jak najwięcej zrobić własnymi silami. Czasem narzekamy, jesteśmy zmęczeni, ale myślę, że za kilka lat, kiedy przypomnimy sobie, ile rzeczy zostało wykonanych przez nas samych, będziemy z siebie dumni.

W zeszłoroczną majówkę gościliśmy u siebie naszych przyjaciół. Pogoda była taka jak w tym roku wiec nic szczególnego. Tak bardzo marzyliśmy o tarasie, jednak nie udało się zrealizować naszego pomysłu przed weekendem majowym. I w sumie była jeszcze długa droga do tego, aż usiądziemy z kieliszkiem wina i będziemy z niego podziwiać zachody słońca. Czekało nas układanie nawodnienia, równanie terenu, sianie trawy.

Aż w końcu w czerwcu powstał i on. Nasze wielkie marzenie. Postanowiliśmy odpuścić trochę inwestowanie w środek domu i stworzyć miejsce relaksu i odpoczynku na cały sezon wiosenno/letnio/jesienny 🙂Na początku trochę się wahaliśmy czy warto wydawać tyle pieniędzy na taras, kiedy w domu jeszcze tyle nie jest dokończone, jednak poszliśmy za głosem intuicji 😉

I o zgrozo! Jaką odczuliśmy ulgę, kilka miesięcy temu, kiedy ogłosili kwarantanne, że ten taras posiadamy !Bo gdybyśmy nie podjęli się tego wyzwania rok temu, ta sesja mogłaby nie powstać ! 😉Poniżej kilka naszych zdjęć, dla których tłem był nasz kawałek raju 🙂